Tematyka monet
Artur Grottger
Artur Grottger, podobnie jak debiutujący w tym samym czasie Jan
Matejko, uważany był za spadkobiercę i kontynuatora romantycznych
poetów-wieszczów. Tę pozycję zawdzięczał przede wszystkim swoim
cyklom rysunków. Rozpowszechniane w formie licznych reprodukcji
stały się bardziej znane niż jego obrazy olejne i akwarele. Jednak
początkowo celem studiów młodego artysty było malarstwo.
Urodził się 11 listopada 1837 r. w Ottyniowicach, majątku
dzierżawionym przez swego ojca, również malarza, który udzielał
mu pierwszych wskazówek. Po nauce w pracowniach lwowskich
mistrzów pędzla Grottger uczęszczał do akademii krakowskiej
i wiedeńskiej. W Wiedniu współpracował jako ilustrator z kilkoma
czasopismami. W 1865 r. wrócił do Lwowa, gdzie wkrótce spotkał
niespełna szesnastoletnią Wandę Monné, z którą się zaręczył. Uczucie
to odmieniło artystę i wpłynęło na jego twórczość. Rok spędzony
we Lwowie, Krakowie i okolicznych majątkach zakończył się dla
Grottgera wyjazdem do Paryża. Pracował tam bardzo intensywnie,
mimo nasilających się objawów gruźlicy, na którą cierpiał od lat.
W poszukiwaniu ratunku wyjechał na południe Francji - do Pau,
a potem do Amélie les Bains, gdzie zmarł 13 grudnia 1867 r. Wanda
Monné zorganizowała i opłaciła sprowadzenie zwłok narzeczonego
do Lwowa i pogrzeb na cmentarzu Łyczakowskim.
Najwcześniejsze prace Grottgera przedstawiały sceny historyczne,
głównie batalistyczne, często z motywem jeźdźców. Później, już
w Wiedniu, artysta tworzył ilustracje prasowe, a także podejmował
tematy związane z teatrem i zaczerpnięte z literatury. Wracał też
do epizodów historycznych, a podczas wakacyjnych wyjazdów na
wieś malował konie. W jego dorobku znajdują się też kompozycje
o charakterze symbolicznym oraz liczne portrety, w tym podobizny
narzeczonej i własne. Wiele obrazów stworzonych po roku 1863
nawiązuje do wydarzeń powstania styczniowego i jego tragicznego
epilogu rozgrywającego się na Syberii.
Pierwszy z pięciu cykli rysunkowych, które do dziś najbardziej
kojarzą się z twórczością Grottgera, powstał w Wiedniu, zaledwie
w ciągu kilku dni, jako bezpośrednia reakcja na wypadki warszawskie
1861 r., które artysta poznał z relacji prasowych. Cykl ów, nazwany
Warszawa I, doczekał się kontynuacji w postaci następnych siedmiu
kartonów, wykonanych rok później i oznaczonych takim samym
tytułem, z cyfrą II. Kolejne dwa cykle Polonia (1863) i Lituania
(1864-1865) poświęcone były powstaniu styczniowemu, a ostatni,
najobszerniejszy, ukończony w Paryżu w 1867 r., nosił tytuł Wojna.
Cykl ten ma uniwersalną wymowę, ponieważ ukazuje nieszczęścia
i demoralizację, które są skutkiem każdego wielkiego konfliktu
zbrojnego.
Kartony wszystkich cykli, wykonane czarną kredką, niekiedy
z dodatkiem bieli dla wydobycia świateł, artysta projektował
z myślą o ich reprodukowaniu. Wydawane w albumach i jako luźne
plansze, były ogólnie dostępne i cieszyły się popularnością. Język
obrazowania Grottgera, łączący realizm szczegółów i idealizację
postaci z symboliczną i nasyconą uczuciowo wymową całości,
okazał się komunikatywny oraz wyjątkowo sugestywny. Dzięki
niemu kartony oddziaływały na inne dzieła, także literackie, między
innymi Marii Konopnickiej i Stefana Żeromskiego.
Postać Artura Grottgera, a także jego twórczość zaczęły
z czasem obrastać w legendę, szczególnie po opublikowaniu obszer-
nych biografii i korespondencji artysty. Młodo zmarły, borykający się
z gruźlicą i nieustannymi kłopotami finansowymi, zdolny i natchnio-
ny, ale niedoceniony - Grottger znakomicie wpisywał się swoim
życiorysem w romantyczny mit artysty. Ważnym i poruszającym
składnikiem tego mitu była miłość, wzajemna, ale skazana na
niespełnienie, miłość zdolna przemienić lekkomyślnego cygana
i birbanta w poważnego, ascetycznego i zarazem czułego narzec-
zonego. Jednocześnie samo dzieło Grottgera objawiało wyjątkową
moc mitotwórczą - w jednoznacznie pozytywnej ocenie roku 1863,
w heroicznym obrazie narodu, wreszcie w utrwaleniu modelu
bohaterskiego Polaka i przede wszystkim, pięknej, szlachetnej
Polki. Nawet dzisiaj określenie "grottgerowski typ urody" jest żywe
i zrozumiałe ...
dr Urszula Makowska
Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk