Tematyka monet
Wyklęci przez komunistów żołnierze niezłomni
Żołnierze Niezłomni – tym mianem określa się polskie powojenne
podziemie niepodległościowe i antykomunistyczne. O wolną
Polskę, mimo formalnego zakończenia II wojny światowej,
walczyło nawet około 200 tys. żołnierzy II Rzeczypospolitej. Walka
z Sowietami i ich polskimi kolaborantami trwała kolejnych 10 lat
– do połowy lat 50., a w latach 1945–1947 partyzanci często byli
jedynymi panami terenu. Głównym celem była ochrona polskiej
ludności przed sowieckim terrorem – grabieżami, gwałtami,
mordami.
Należeli do różnych formacji zbrojnego podziemia – Zrzeszenia
„Wolność i Niezawisłość”, Narodowych Sił Zbrojnych, Narodowego
Zjednoczenia Wojskowego, Konspiracyjnego Wojska Polskiego,
Ruchu Oporu Armii Krajowej, 5. i 6. Wileńskiej Brygady AK,
Zgrupowania „Błyskawica” Józefa Kurasia i wielu innych, także
organizacji młodzieżowych.
Większość z nich rozpoczęła swoją walkę o Polskę jeszcze podczas
wojny obronnej przeciw Niemcom i Sowietom we wrześniu
1939 r., część przyłączyła się do struktur konspiracyjnych
w kolejnych latach okupacji, wszyscy składali przysięgę na
wierność Rzeczypospolitej i wartości „Bóg, Honor, Ojczyzna”
niezłomnie bronili do końca. Byli wśród nich, prócz narodowców,
chadeków i ludowców, piłsudczycy czy socjaliści – cały przekrój
przedwojennej Polski, oczywiście z wyjątkiem komunistów,
którzy już w II Rzeczypospolitej mieli wrogi stosunek do polskiego
państwa.
Pod koniec wojny, w miarę przechylania się zwycięstwa na stronę
aliantów, potwierdzało się (szczególnie po upadku powstania
warszawskiego), że Armia Czerwona nie zamierza Polski wyzwalać,
a jej służby specjalne, NKWD, mają inny cel niż pomoc Armii
Krajowej w walce z Niemcami. Walka o wolność i niepodległość
Polski, mimo kapitulacji hitlerowskich Niemiec w maju 1945 r.,
była zatem kontynuowana, również na wschodnich obszarach
przedwojennej Polski, wcielonych do Związku Sowieckiego.
Przyszło im walczyć w arcytrudnej, można powiedzieć
beznadziejnej, sytuacji – z jednej strony mieli pacyfikujące
Polskę sowieckie imperium, z drugiej – Zachód, który zdradził,
zostawiając kraj na pastwę Stalina. Nadzieje na wybuch III wojny
światowej – konfliktu między Zachodem a Wschodem – też szybko
prysły, a działania komunistów (powszechny terror, sfałszowanie
referendum 3 x tak w czerwcu 1946 r. i wyborów do Sejmu
w styczniu 1947 r.) nie pozostawiały złudzeń co do prawdziwych
zamiarów nowych, narzuconych władz. Dodatkowo ogłaszane
przez komunistów amnestie dla pozostających pod bronią
polskich żołnierzy były pułapką, ujawnienie się oznaczało śmierć,
w najlepszym razie – więzienie i represje. Oni pozostali jednak
niezłomni, wierni Rzeczypospolitej do końca – czy to trwając na
posterunku w lesie, czy zachowując godną postawę w śledztwie.
Wartość walki tkwi – jak napisał prof. Henryk Elzenberg – nie
w szansach zwycięstwa sprawy, w imię której się ją podjęło, ale
w wielkości tej sprawy.
Bilans tej nierównej walki był tragiczny – ponad 20 tys. Żołnierzy
Niezłomnych zginęło z bronią w ręku. Kolejne dziesiątki tysięcy
trafiały do katowni NKWD, UB, Informacji Wojskowej, obozów
pracy, duża część została wywieziona w głąb Związku Sowieckiego.
Tych, którzy nie poddali się sowieckiemu okupantowi – dowódców
i żołnierzy, kapłanów, działaczy politycznych, a także harcerzy
i uczniów – czekały represje, wieloletnie wyroki, bardzo często
śmierć. Tak jak w przypadku polskich oficerów zamordowanych
w Katyniu, Polska straciła, po raz drugi, nie tylko żołnierzy, ale
elitę, kadrę przywódczą. W cywilu Żołnierze Niezłomni byli
urzędnikami, inżynierami, prawnikami, artystami...
Historycy coraz częściej nazywają walkę Żołnierzy Niezłomnych
ostatnim polskim powstaniem – powstaniem antysowieckim.
Najbardziej, jeśli chodzi o ideę, charakter, ale także zasięg
terytorialny, przypominającym powstanie styczniowe 1863 r.
Sowieci i ich polscy kolaboranci nie tylko mordowali ich fizycznie,
ale zabijali pamięć o nich. Szatański plan komunistów, aby zatrzeć
po nich wszystkie ślady, wymazać ich z historii, wykląć, jednak się
nie powiódł. Dziś Żołnierze Niezłomni wracają do świadomości
Polaków.
Tadeusz Płużański