Tematyka monet

Władysław Strzemiński

Władysław Strzemiński (1893-1952) zaliczany jest do światowej czołówki awangardy artystycznej. Szczegóły jego biografii składają się na osobowość zupełnie niepospolitą. Po ukończeniu Wojskowej Szkoły Inżynieryjnej w Petersburgu walczył w I wojnie światowej. Stracił wówczas lewą rękę i prawą nogę oraz doznał uszkodzenia oka. Podczas pobytu w szpitalu poznał swoją przyszłą żonę, Katarzynę Kobro, późniejszą wybitną rzeźbiarkę, i pod jej wpływem zainteresował się sztuką. Nie ukończył jednak nigdy regularnych studiów plastycznych, nie licząc krótkiego epizodu w nowo otwartej szkole w Moskwie. Zetknął się wówczas z przedstawicielami radykalnej awangardy rosyjskiej, z którymi utrzymywał kontakty przez następne lata i z których osiągnięciami zapoznał polskie środowisko artystów. W ciągu krótkiego czasu dał się poznać jako znaczący twórca i wziął udział w kilku wystawach. W 1921 roku Strzemińscy przyjechali na stałe do Polski, zmieniając często miejsca pobytu, aby po dziesięciu latach osiedlić się w Łodzi.

Choć sztuka wypełniała bez reszty jego życie, malarz nie sprzedał żadnego ze swoich obrazów. Głównym źródłem jego utrzymania była praca pedagogiczna, którą traktował poważnie i z pełnym zaangażowaniem. Był aktywnym członkiem kilku grup artystycznych. Tworzył obrazy, rysunki, kompozycje architektoniczne, zajmował się grafiką warsztatową i użytkową. Opracowywał typografię tomików poetyckich (m.in. Juliana Przybosia) oraz czasopism, zorganizował szkołę drukarstwa i sformułował zasady „druku funkcjonalnego”; zaprojektował nawet własny krój czcionki. Publikował – samodzielnie i wspólnie z żoną – artykuły oraz książki poświęcone różnym zagadnieniom sztuki, przede wszystkim jej teorii. Doprowadził do powstania pierwszej w Polsce (a drugiej w Europie) publicznej kolekcji sztuki współczesnej – polskiej i zagranicznej – przekazanej Muzeum Miejskiemu w Łodzi i eksponowanej tam w roku 1931.

Trudno pojąć, jak człowiek tak poważnie okaleczony, poruszający się o kulach, podołał tylu zadaniom. Strzemiński odczuwał nawet pewnego rodzaju satysfakcję, kiedy ze studentami wspinał się na Śnieżkę, kiedy na ich oczach wskakiwał do jadącego tramwaju… W 1945 roku powołano go na stanowisko wykładowcy (potem profesora) w łódzkiej Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Pięć lat później został jednak zwolniony w trybie natychmiastowym, ponieważ jego program nauczania odbiegał od realizmu socjalistycznego. Równocześnie wyrzucono go ze Związku Plastyków. Kiedy umierający na gruźlicę leżał w szpitalu, polecono zniszczyć jego płaskorzeźbę, która nie spełniała obowiązujących norm estetycznych. A jeszcze nie tak dawno, w roku 1932, na uroczystości wręczenia artyście Nagrody Miasta Łodzi konserwatywne środowisko malarskie demonstrowało swój sprzeciw wobec „bolszewizmu” w sztuce.

Innego rodzaju paradoksy tkwiły w stworzonej przez Strzemińskiego utopijnej teorii sztuki oraz w powiązanej z nią praktyce artystycznej. Unizm stanowił jego najbardziej indywidualną koncepcję; wedle niej obraz jest jedynie płaszczyzną ujętą w ramy, nie sugeruje żadnej iluzji, „nic nie wyraża”, a każdy jego centymetr kwadratowy jest równie ważny. Seria płócien malarza spełnia owe postulaty w sposób doskonały. Zadziwiające jest to, że meandrycznie wijąca się linia, wypełniająca kilka z tych kompozycji, okazała się zdolna do dramatycznego opisu zdeformowanego i rozbitego świata II wojny światowej. Nakreślone przez Strzemińskiego założenia sztuki zobiektywizowanej oraz poddanej intelektualnemu rygorowi teorii nie wykluczały udziału intuicji. Próbując odseparować obraz od osoby autora, artysta był jednak świadom biologicznych mechanizmów życia i ich związku z dziełem. W ostatnich latach życia stworzył wyjątkowy cykl kompozycji, rejestrujących wrażenia wzrokowe powstałe z wpatrywania się w słońce.

Konsekwentny i uczciwy, a równocześnie uparty i bezkompromisowy, nie należał do ludzi łatwych. W tym samym czasie potrafił okazywać miłość uczniom i okrucieństwo wobec żony. Przejmujący opis życia dwojga wybitnych artystów dała ich córka, Nika Strzemińska, w książce pod znaczącym tytułem Sztuka, miłość i nienawiść.

dr Urszula Makowska
Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk