Tematyka monet
Węgrów
Węgrów w czasie powstania w 1863 roku już w noc
z 22 na 23 stycznia brał udział w powszechnym zrywie
narodowym i wyzwolił się własnymi siłami. Szybko
też do Węgrowa ściągała patriotyczna ludność z okolic,
zarówno z dworów, jak i wsi Podlasia. Zaledwie
w kilka dni sformowano dwie potężne jednostki
bojowe, liczące po mniej więcej 2000 mężczyzn każda.
Jedną z grup dowodził Jan „Sokół” Matliński, drugą
Władysław Jabłonowski.
Władze rosyjskie, zwłaszcza wojskowe, na powstanie
w Węgrowie zareagowały natychmiast i tym bardziej
zajadle, że początkowo były bezsilne. Z rozkazu carskiego
brata, księcia Konstantego „Młodszego” postanowiono
zaatakować wszystkimi siłami naraz.
Od południa, z Siedlec wymaszerowała grupa gen. Georgija
Papaafanasopuły, która najwcześniej dotarła pod
Węgrów. Druga ruszyła koleją petersburską z Warszawy
i nadciągała z zachodu. Trzecia – również koleją
– zbliżała się z północy od strony Łochowa i Małkini.
Polscy dowódcy, dowiedziawszy się o tym od zwiadowców,
postanowili uprzedzić działania wroga, zanim
zamknie się pierścień okrążenia. W ciągu dziesięciu
dni polskiej władzy nad Węgrowem przeorganizowano
wojsko w kompanie i bataliony, uzbrojono je „w co
kto miał”, głównie w kosy i piki. Policzono i rozdano
strzelby, w tym „rządowe” sztucery i zacne polskie
myśliwskie dwururki, których łącznie było 700 sztuk.
Opracowano plan mający ocalić okrążane wojska.
Dowódcy obawiali się również o sam Węgrów, któremu
groziły spalenie i rabunek. Podjęto więc decyzję
o ewakuacji na wschód polskich oddziałów już w nocy
2 lutego. Od ogromnych lasów odgradzał powstańców
pagórek, zwany dziś Wzgórzem Niepodległości.
Gotowe zawczasu do wycofania wozy i wojsko poprzedzał
400-osobowy oddział Jana Matlińskiego, którego
zwano „Sokołem Maltańskim”. Bladym świtem uderzył on z sukcesem na drzemiące warty wojsk carskich. Rosjanom
udało się jednak uruchomić sześć armat zgromadzonych
na wzgórzu. Ich ogień mógł zdezorganizować cały
odwrót i zniszczyć powstańczą armię, dlatego też „Sokół”
Matliński podjął jedną z najbardziej śmiałych i zbawiennych
decyzji. Jak Kościuszko pod Racławicami rzucił kosy
na armaty. Czterystu podlaskich chłopów ruszyło w stronę
armat pod osobistym dowództwem Władysława Jabłonowskiego,
zdobywając je po pierwszym wystrzale. W bezpośrednim
boju padło ponad 300 żołnierzy carskich i około
100 polskich kosynierów.
Wojska Papaafanasopuły w oczekiwaniu na posiłki
wycofały się spod Węgrowa. Powstańcy, wykorzystując
zaskoczenie i brak reakcji carskiego dowództwa, sprawnie
wyprowadzili z miasta wojsko i wozy z powstańczym
majątkiem. Oddziały polskie wycofały się bezpiecznie do
Siemiatycz, gdzie już 7 lutego 1863 roku miała miejsce
druga, mniej szczęśliwa dla Polaków bitwa.
Zdawano sobie także sprawę, że przy tak brutalnym
prowadzeniu wojny Rosjanie nie omieszkają spustoszyć Węgrowa. I tak niestety się stało. Generał carski Papaafanasopuło
dał rozkaz do jego zajęcia i splądrowania,
a nawet podpalenia. Rabowano i aresztowano
mieszkańców za popieranie powstania. W czasie
krwawej bitwy z wieży ratuszowej dumnie powiewała
biało-czerwona flaga. Zemsta carska na Węgrowie
rzeczywiście była straszna. Poległych rozebrano
z ubrań, obrabowano i zwieziono na rynek główny,
układając z nich wielki stos. Rannych znalezionych
w mieście dobijano. Po odejściu wroga ciała zostały
policzone, w masowym grobie pochowano 156 osób.
Na miejscu osławionej szarży kosynierów wzniesiono
kamień upamiętniający datę i miejsce bitwy, którą
szybko nazwano „powstańczymi Termopilami”.
Rewers monety przedstawia fragment litografii
Bitwa pod Węgrowem. Na awersie wszystkich monet
z serii „Polskie Termopile” widnieje Atena, bogini
sprawiedliwej wojny i mądrości.
Krzysztof Jabłonka