Tematyka monet
70. rocznica zbrodni katyńskiej
W wyniku agresji Związku Sowieckiego na Polskę 17 IX 1939 r.
do niewoli sowieckiej trafiło około 250 tysięcy żołnierzy Wojska
Polskiego. Część jeńców uznano za szczególnie niebezpiecznych
i umieszczono w specjalnych obozach NKWD. Oficerów zawodowych
i rezerwy skierowano do Kozielska koło Smoleńska i Starobielska
niedaleko Charkowa, natomiast policjantów, strażników więziennych,
żandarmów oraz funkcjonariuszy wywiadu i kontrwywiadu osadzono
w Ostaszkowie koło Kalinina. Warunki w obozach były trudne: jeńcy
byli stłoczeni w ciasnych budynkach, źle żywieni, ponadto panował
nastrój przygnębienia z powodu poniesionej klęski.
Wstrząs wywołany katastrofą państwa szybko jednak minął. Jeńcy
skonsolidowali się wewnętrznie, wzmogły się nastroje patriotyczne,
powróciła wiara w zwycięstwo Polski.
W tym samym czasie funkcjonariusze NKWD prowadzili wśród
osadzonych akcję propagandową. Starali się zohydzić im państwo
polskie i przekonać ich, że nieodwołalnie znikło ono z mapy
Europy. Próbowali pozyskać jeńców do ideologii komunistycznej,
przedstawiając Związek Sowiecki jako kraj dobrobytu i społecznej
sprawiedliwości. Oficerowie i policjanci, wyjąwszy garstkę
odszczepieńców, okazali się całkowicie odporni na tę próbę
reedukacji.
W końcu 1939 r. policjantów z Ostaszkowa, jako winnych
działalności antykomunistycznej z racji pełnionej jeszcze przed
wojną służby, postanowiono skazać i wysłać do obozów pracy
przymusowej na Kamczatce. Zamierzano poprzestać na oczyszczeniu
składu obozów oficerskich z 'elementu kontrrewolucyjnego', czyli na
przykład pracowników wywiadu czy członków partii politycznych
uznanych za antysowieckie.
Do końca lutego 1940 r. zapadło pierwszych 600 wyroków na
jeńców Ostaszkowa. Wtedy jednak procedura skazywania została
nagle wstrzymana przez samego szefa NKWD - Ławrentija Berię, który
postanowił przedstawić członkom Biura Politycznego KC WKP(b)
radykalnie inny sposób potraktowania wszystkich jeńców obozów
specjalnych. Plan zakładał rozstrzelanie ich w trybie pozasądowym
? na podstawie decyzji wydawanych przez specjalnie powołaną trójkę
wysokich funkcjonariuszy NKWD.
Skąd ta nagła zmiana i sięgnięcie po metody z czasów wielkiej
czystki, kiedy tysiące ludzi rozstrzeliwano na podstawie postanowień
podobnych 'trójek' ? Tego, niestety, nie wiemy. W swej propozycji Beria
pisał, że jeńcy są zatwardziałymi, nierokującymi poprawy wrogami
władzy sowieckiej, którzy tylko czekają na zwolnienie z obozów, by
wystąpić przeciwko niej.
Trudno uznać za możliwe, aby dopiero w końcu lutego szef
NKWD doszedł do takich wniosków. Jeńców zresztą można było
unieszkodliwić, wysyłając ich na Kamczatkę. Dość przekonująca
wydaje się hipoteza, że obawiano się ich buntu, który mógł wybuchnąć
w związku z planowaną właśnie wtedy pomocą wojsk polskich
i alianckich dla walczącej z Sowietami Finlandii. Takie założenie
wyjaśniałoby, dlaczego szef NKWD - zaniepokojony przebiegiem
wojny z Finami - przedstawił swoją propozycję tak nagle i w tym
właśnie momencie.
5 marca 1940 r. Biuro Polityczne przyjęło propozycję wymordowania
jeńców osadzonych w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, a także
rozstrzelania 11 tysięcy obywateli polskich, przetrzymywanych
w więzieniach NKWD na okupowanych przez Związek Sowiecki
Kresach Wschodnich.
Akcja eksterminacyjna rozpoczęła się 3 kwietnia 1940 r., kiedy to
obóz w Kozielsku opuścił transport kolejowy wiozący pierwszą partię
jeńców do stacji Gniezdowo niedaleko Smoleńska. W pobliskim lesie
katyńskim groby były już wykopane; czekali też kaci - funkcjonariusze
NKWD uzbrojeni w pistolety. Śmierć zadawano strzałami w tył głowy,
zwłoki zabitych układano warstwami. W ten sposób zamordowano
w Katyniu 4410 jeńców Kozielska. W gmachu NKWD w Charkowie
rozstrzelano 3739 jeńców Starobielska, a 6314 policjantów z Ostaszkowa
wymordowano w budynku NKWD w Kalininie. Natomiast w więzieniach
w Kijowie, Charkowie, Chersoniu i Mińsku rozstrzelano 7305 więźniów,
a nie 11 tysięcy, jak wynikało z marcowej decyzji Politbiura.
Ofiarą zbrodni katyńskiej padło blisko 22 tysiące osób. Zamordowani
byli kwiatem polskiej inteligencji - ludźmi nie tylko znakomicie
wykształconymi, ale także wykazującymi się postawą patriotyczną.
dr Sławomir Kalbarczyk